Ścisłe sumowanie szeregów nieskończonych ma często coś z magii. Takim szeregiem słynnym w XVII wieku był szereg Leibniza:
Problem bazylejski polegał na znalezieniu sumy szeregu
Oznaczyliśmy tę sumę , można bowiem rozważać także sumy odwrotności innych potęg liczb naturalnych. Wiadomo, że przy wartościach wykładnika szereg jest zbieżny. Tak określona funkcja to zeta Riemanna, funkcja, którą wprowadził już Euler, lecz stała się sławna dużo później i jest jedną z najważniejszych funkcji w matematyce. W roku 1735 dwudziestoośmioletni Leonhard Euler, profesor matematyki z Bazylei, pracujący w Sankt Petersburgu, udowodnił, że
Niedługo później podał wyrażenia dla wartości przy całkowitych dodatnich wartościach . Był to przełomowy moment w karierze młodego matematyka, który szybko uznany został za najwybitniejszego nie tylko w swoim pokoleniu i w swojej epoce, lecz jednego z najbardziej twórczych uczonych w całej historii matematyki i fizyki.
Odkrycie było przełomowe, ponieważ wynik jest elegancki i do pewnego stopnia zaskakujący. Piszę – do pewnego stopnia – gdyż można by się go spodziewać jako czegoś w rodzaju kwadratu szeregu Leibniza. Suma odwrotności kwadratów liczb nieparzystych wystarczy, by znaleźć :
a więc mamy
Rzeczywiście, istnieje dowód korzystający z szeregu Leibniza (por. np. M. Aigner, G.M. Ziegler, Proofs from the Book), lecz jest znacznie późniejszy.
Problem bazylejski okazał się za trudny dla Jakoba i Johanna Bernoullich, braci i dwóch najważniejszychych matematyków wywodzących się z tego miasta. Euler był o pokolenie młodszy, przyjaźnił się z synami Johanna, Danielem i Nicolasem II. Leonhard jako student filozofii i teologii uczęszczał na sobotnie lekcje matematyki do Johanna, podczas których mógł prosić o wyjaśnienie trudnych miejsc z czytanych samodzielnie dzieł matematycznych. Łatwo wpadający w gniew Johann nie był zapewne idealnym pedagogiem, ale dla kogoś takiego jak Euler, któremu nie trzeba było objaśniać zbyt wiele, była to nauka bezcenna – bezpośrednio u najwybitniejszego żyjącego mistrza analizy matematycznej. W Sankt Petersburgu Euler mieszkał początkowo u Daniela Bernoulliego, przyjaźnił się też z Christianem Goldbachem (tym od hipotezy Goldbacha w teorii liczb). Wkrótce Euler usamodzielnił się życiowo i naukowo i nie potrzebował mentorów, choć jak wszyscy uczeni epoki chętnie korespondował z innymi matematykami.
Pierwszą trudnością w rozwiązaniu problemu bazylejskiego było znalezienie wartości liczbowej wyniku. Bezpośrednie sumowanie szeregu bez komputera jest niewykonalne. Toteż jedną z pierwszych prac Eulera poświęconych temu problemowi było znalezienie szeregu, który jest szybciej zbieżny.
W pracy tej z 1731 roku (E20) Euler rozważa następujący szereg funkcyjny:
Funkcję tę nazywamy dziś dilogarytmem, jest ona oczywistym uogólnieniem naszego wyjściowego problemu. Mamy równość . Dla dowolnego zachodzi tożsamość
Wystarczy teraz wziąć i otrzymujemy szybko zbieżny szereg
Jest to dokładnie wartość . Euler zwraca uwagę, że aby uzyskać tę dokładność z prostego sumowania odwrotności kwadratów, należałoby dodać ponad tysiąc wyrazów.
W roku 1735 w pracy E47 Euler obliczył wartość jeszcze dokładniej za pomocą odkrytego przez siebie wzoru (dziś zwanego wzorem Eulera-Maclaurina). Metoda jest subtelna i bardzo ogólna. Sumę wartości funkcji możemy w niej zastąpić całką oznaczoną z tej funkcji plus nieskończenie wiele wyrazów poprawkowych związanych z kolejnymi pochodnymi:
Współczynniki po prawej stronie mają postać , gdzie są to liczby Bernoulliego, nazwane tak przez Eulera, gdyż pojawiły się po raz pierwszy w wyrażeniach dla sumy -tych potęg kolejnych liczb naturalnych rozpatrywanych przez Jakoba Bernoulliego. Możemy bez trudu zastosować ten wzór dla funkcji i sumowania do nieskończoności. Euler otrzymuje
Biorąc , otrzymuje sumę 1,549767731166540, a dodając do niej wyrazy z powyższego wyrażenia:
Wszystkie cyfry dziesiętne są tutaj dokładne. Stosowanie tej metody zawiera jednak istotną subtelność: szereg różnic pochodnych nie jest zbieżny, liczby Bernoulliego rosną coraz szybciej dla dużych indeksów i metodę należy stosować z wyczuciem. Jeśli weźmiemy niezby małe oraz nie za dużo wyrazów z pochodnymi, otrzymamy wartościowy wynik. Euler zdawał sobie z tego sprawę. Stosując różne metody, mógł sprawdzić ich słuszność, jego matematyka była w znacznej mierze eksperymentalna, ówczesna analiza nie dysponowała ścisłymi dowodami, jakie pojawiły się w XIX wieku. Warto może dodać, że najdokładniejsze liczbowo wyniki fizyki, uzyskiwane w kwantowej teorii pola, też obliczane są za pomocą szeregów podobnego typu. Wiadomo, że nie są one zbieżne, lecz przy niewielu wyrazach sumowanych dokładność może być zdumiewająca: kilkanaście cyfr znaczących. Praca Eulera nie była więc jedynie sztuką dla sztuki, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Nie wiemy, czy powyższa analiza numeryczna poprzedzała dowód, że . Niewątpliwie wzmacniała prawdopodobieństwo, że wynik jest prawidłowy. Podejrzewam, że Euler najpierw znał wynik liczbowy, a następnie szukał potwierdzenia innymi metodami. Zastosowanym w roku 1735 (E41) podejściem było spojrzenie na funkcję sinus jak na wielomian. Gdyby rzeczywiście sinus zachowywał się jak wielomian, powinien być równy
ponieważ jego miejsca zerowe to , gdzie jest dowolną liczbą całkowitą. Wszystkie pierwiastki są pojedyncze. Mielibyśmy wówczas
Korzystając z rozwinięcia funkcji sinus w szereg Maclaurina mamy też
Gdyby w iloczynie nieskończonym przemnożyć wyrazy, otrzymalibyśmy początek rozwinięcia
Z porównania wyrazów przy można od razu otrzymać wynik. Wyprowadzenie Eulera szybko stało się sławne, choć było też krytykowane jako ryzykowne. Dowód, iż sinus można w istocie przedstawić jako taki iloczyn nieskończony, przekraczał możliwości ówczesnej analizy. Korzystając z tego rozwinięcia można także znaleźć funkcje zeta dla parzystych argumentów, choć analiza staje się nieprzejrzysta.
Problem bazylejski pozostawił niedosyt także u Eulera, który wracał do niego kilkakrotnie. W roku 1743 podał bardzo zwyczajne wyprowadzenie wartości . Zaczynamy od rozwinięcia w szereg funkcji arcus sinus:
Następnie całkujemy obie strony w granicach od do . Mamy
Ostatnią całkę obliczamy przez części: w odpowiednich granicach. Wyrazy w nawiasie kwadratowym to , natomiast , w ten sposób . Ostatecznie
Wracając do wyjściowego wyrażenia, dostajemy
Wykorzystaną wyżej tożsamość dla dilogarytmów można wykazać rozbijając całkę po przedziale na dwie całki po przedziałach oraz . W tej drugiej zamieniamy zmienną i całkujemy przez części.
Liczby Bernoulliego. Dla naturalnego definiujemy liczby Bernoulliego związkiem rekurencyjnym
który należy rozumieć w ten sposób, że wykładniki potęg traktujemy jako indeksy. Razem z wartością związek ten określa ciąg liczb Bernoulliego. Stosując taki sam zapis wielomiany Bernoulliego (przy ) określamy następująco:
W zwykłym zapisie:
Wielomiany te począwszy od drugiego spełniają warunki
Wzór Eulera-Maclaurina otrzymujemy w sposób rekurencyjny, całkując przez części:
Następnie po prawej stronie zastępujemy przez i znowu całkujemy przez części. Euler stosował tę procedurę ad infinitum, dziś raczej zatrzymujemy się na skończonej liczbie takich operacji i uzyskujemy wzór na resztę. Por. np. E. Hairer, G. Wanner, Analysis by Its History, Springer 2008.