Anton Mesmer i magnetyzm zwierzęcy (1784)

Wiedeński lekarz Anton Mesmer opracował magnetyczną metodę leczenia ludzi. Opisał ją znacznie później, bo w roku 1820 Jan de Baudouin de Courtenay, konsyliarz byłego dworu Królestwa Polskiego: otóż istnieje „między ciałami niebieskimi, Ziemią i żyjącymi na niej jestestwami wpływ istnie zobopólny. Środek, czyli nośnik, tego wpływu jest delikatnie rozlana ciekłość (fluide, eter Newtona), która wszystkie przenika istoty i zdolna jest przyjąć każde ruchu wrażenie, one rozpościerać i udzielać. Ten skutek się dzieje według praw mechanicznych, ale dotychczas nie znanych. (…) Ów delikatny i niewidzialny powietrza strumień działa bezpośrednio na nerwy, do których się wciela i sprawuje w ludzkim ciele zjawienia podobne do skutków magnesu. (…) Działa on na znaczną odległość bez pomocy pośredniczego ciała (actio in distans), jak światło odbija się od zwierciadła (…) Animalnym magnetyzmem można bezpośrednie uleczyć choroby nerwowe, a inne pośrednie” (Rzut oka na mesmeryzm, s. 8-10).

mesmeryzm

Jan Baudouin de Courtenay

Mamy więc naukowe podstawy: eter i oddziaływanie na odległość, w końcu nawet sam Isaac Newton mówił o ich istnieniu. Rozumiejąc mechanizm przyrodniczy, nietrudno zastosować go do leczenia: „Do manipulacji magnetycznej używa się naprzód ręka, która się ciągnie przez miejsce słabością lub bólem dotknięte, zatrzymując ją na nim jaką chwilę. To miejsce zwykło się odkryć przez małe ciepło dające się uczuć ręce. Używać do tego można także konduktorów z drzewa, szkła, żelaza (…) Naczynie zwane parapathos, bakiet, czyli bateria magnetyczna, jest wanna różnymi ciałami namagnetyzowanymi napełniona, to jest: wodą, piaskiem, kamieńmi lub żużlami kowalskimi, flaszami wodą magnetyzowaną wypełnionymi. W tej magnetyczny płyn jest skoncentrowany. Z tego naczynia wychodzi pewna liczba konduktorów z prętów żelaznych zakrzywionych i utkwionych w naczyniu, których końce przytykają sobie chorzy do miejsc bolących i trą je rękami. Następują w pewnym czasie crises [kryzysy], czyli skutki natężeń natury dla pozbycia się choroby…” (s. 15-16).

Traitement_baquet

Skoro już mowa o pozbyciu się, to medycy wiedeńscy pozbyli się Mesmera w roku 1778. Zamieszkał w Paryżu i z profesorem astronomii, jezuitą, założył klinikę magnetyczną. W roku 1784 był już świetnie prosperującym szarlatanem, zakładał „stowarzyszenia harmonii”, których członkowie ślubowali czystość ciała i nieużywanie tytoniu. Wpisowe było wysokie, wiedeński prekursor Freuda przeniósł siedzibę do eleganckiego Hôtel de Coigny. Popularność owej terapii zaniepokoiła władze i w roku 1784 powołano dwie komisje, które przyjrzeć się miały działalności dobrego doktora. W jednej, medycznej, zasiadał doktor Guillotin, którego wynalazek, jak wiemy, miał niebawem wzbudzić powszechne zainteresowanie, umożliwiając pozbycie się arystokratów i różnych innych podejrzanych osobników, takich jak chemik, Antoine Lavoisier. Właśnie Lavoisier, a także Benjamin Franklin, wynalazca piorunochronu, Amerykanin w Paryżu, a dokładnie ambasador amerykański, zasiadali w drugiej komisji. Jak wyglądały pokazy medycyny magnetycznej, opisał w swym dzienniku czternastoletni wnuczek Franklina: „Dziś zebrali się członkowie komisji z p. Deslonem, który najpierw namagnetyzował wielu chorych, a później wszyscy poszli do ogrodu magnetyzować drzewa. Byłem przy tym obecny. Wyglądało to tak: p. Deslon wykonywał wiele pociągnięć swoją laską w stronę drzewa, następnie przyprowadzono młodzieńca z zawiązanymi oczami, który przyjechał z p. Deslonem. (…) Kazali mu obejmować kilka drzew po dwie minuty. Przy pierwszych trzech, które obejmował w ten sposób, mówił, iż czuje drętwienie zdwajające się z każdym drzewem. W końcu, przy czwartym, pozostał przy drzewie i przestał odpowiadać; po czym upadł i położyli go na trawniku, gdzie wykonywał dziwne skurcze, a potem nagle wstał” (cyt. w: Claude-Anne Lopez, Franklin and Mesmer: An Encounter, „Yale Journal of Biology and Medicine”,  t. 66 (1993), s. 328). Komisje nie uwierzyły w magnetyzm zwierzęcy i przyczyniły się do tego, że i z Paryża Mesmera się pozbyto. Wielkie jednak wrażenie na uczonych zrobiła siła sugestii, po wpływem której pacjenci wpadali w osobliwe stany psychiczne, a także fakt, że ludzie chętnie i nawet bezwiednie naśladują zachowania innych. Kilka lat później, po roku 1789, było w Paryżu wiele okazji do obserwacji zbiorowego szaleństwa.

Dodaj komentarz