Inteligencja Charlesa Darwina

Sam miał o niej niewysokie mniemanie: „Nie odznaczam się ani wielką lotnością pojmowania, ani bystrością (…) Moja zdolność do śledzenia długiego i abstrakcyjnego toku myślowego jest bardzo ograniczona, nigdy zresztą nie osiągnąłem niczego w metafizyce lub matematyce”. W Cambridge pod koniec trzyletnich studiów najzdolniejsi próbowali sił w tripos – konkursowym kilkudniowym egzaminie końcowym z matematyki. Zwycięzca: Senior Wrangler, albo ci, którzy zajęli wysokie miejsce, byli bardzo fetowani, znajdujemy wśród nich wielu znanych uczonych, jak James Clerk Maxwell, William Thomson, John Herschel, Arthur Cayley, czy John Couch Adams, który jednocześnie z Leverrierem wykrył nową planetę za pomocą obliczeń (potem wystarczyło już tylko spojrzeć we wskazanym kierunku, planetą był Neptun).
Charles Darwin nawet nie próbował zdawać trudniejszej matematyki, miał kłopoty ze zwykłą algebrą, np. z usuwaniem niewymierności z mianownika albo z dwumianem Newtona (który niewiele ma wspólnego z Isaakiem Newtonem, ale to już inna historia). Musiał więc czuć się w Cambridge niezbyt pewnie – nawet profesorowie geologii, Adam Sedgwick, i botaniki, John Stevens Henslow, mieli w swoim czasie niezłe wyniki w tripos. Teolog, William Paley, z którego książek uczył się Darwin do swoich egzaminów, był w swoim czasie Senior Wranglerem.
Studia Darwin zapamiętał jako miły okres wesołych kolacji z przyjaciółmi i konnych wycieczek, poza tym zbierał w tym czasie namiętnie chrząszcze. Właściwie robił to nie do końca naukowo, bardziej zależało mu na posiadaniu jak najrzadszych okazów niż na badaniu ich życia. Był jednak skrupulatny, prowadził notatki do swoich zbiorów, uczył się też obserwować. Gdy wyruszał na okręcie Beagle w rejs dookoła świata, był zaawansowanym amatorem przyrodnikiem z dużym upodobaniem do sportów terenowych: polowania, jazdy konnej. Zdążył być na paru wycieczkach geologicznych. Powrócił do Anglii po pięciu latach jako ukształtowany geolog i przyrodnik, który przez te lata nie tylko zbierał próbki i okazy, ale także przeczytał i przemyślał niejedno, przede wszystkim dwa tomy Principles of Geology Charlesa Lyella. Po lekturze pierwszego nabrał przekonania, że procesy geologiczne na Ziemi potrzebowały bardzo długiego czasu – pogląd ten sprawdzał się w terenie. Tom drugi był krytyką ewolucjonizmu w wydaniu Lamarcka. Darwin poznał więc argumenty przeciwko ewolucjonizmowi, ale niezbyt uwierzył Lyellowi. „Jestem (…) marnym krytykiem; praca lub książka, którą czytam po raz pierwszy, budzi zazwyczaj we mnie podziw i dopiero po dłuższym zastanowieniu dostrzegam słabe jej punkty”. Nie był jeszcze ewolucjonistą, ale niezbyt wierzył lekturom, tak samo zresztą jak swoim mistrzom z Cambridge, którzy mocno wierzyli, że organizmy żywe zostały ukształtowane przez Stwórcę z myślą o pewnym celu. Są one rodzajem zegarków skonstruowanych przemyślnie przez Boskiego Zegarmistrza. Darwin niby się z tym zgadzał, ale nie do końca. Niewykluczone, że pomogła mu samotność w podróży: miał czas spokojnie i bez presji z zewnątrz zastanowić się nad różnymi kwestiami: „Od wczesnej młodości moim największym pragnieniem było zrozumienie i wyjaśnienie wszystkiego, cokolwiek podpadało mojej obserwacji, czyli podporządkowanie wszystkich faktów ogólnym prawom”. Widząc krajobraz, zastanawiał się Darwin, jak powstało wszystko, co widzi: skały, rośliny, zwierzęta. Czy kiedyś było tutaj morze? Dlaczego dziś go nie ma? Dlaczego wielkie kopalne zwierzęta Ameryki Południowej są tak podobne do dzisiejszych? Zastanawiał się i latami starał się ułożyć w głowie obraz dawno widzianego krajobrazu czy zwierzęcia tak, aby zrozumieć, jakie prawa nimi rządzą. „Moja gorliwość w obserwowaniu i gromadzeniu faktów była chyba tak wielka, jak to jest w ogóle możliwe”. Podczas podróży znaczyło to, że nie cofał się przed wyprawą w najbardziej oddalony zakątek kraju, jeśli miał nadzieję znaleźć tam coś ciekawego. Całymi tygodniami wędrował z gauchos i dzielił ich tryb życia albo wspinał się na jakieś góry w Ziemi Ognistej, obserwując, jak niewiele żywych organizmów może przetrwać w tak surowym klimacie. W Anglii gromadził już nie zbiory, lecz poglądy, ekspertyzy fachowców, różne ciekawostki znane przez ludzi praktycznych: hodowców, ogrodników, pszczelarzy. Ale także obserwował rozwój własnych dzieci albo chodził do zoo i wszystko skrzętnie zapisywał.

583px-Charles_Darwin_seated_crop

Darwin w roku 1855, cztery lata przed publikacją O powstawaniu gatunków.

 Nigdy się nużył myśleniem o przyrodzie, przeciwnie: to rozrywki, spotkania towarzyskie i teatr, szybko wywoływały u niego zniecierpliwienie. Zorganizował sobie życie tak, żeby jak najmniej rzeczy odrywało go od pracy. Od samego początku tylko on sam wiedział, po co zbiera dane informacje albo okazy, nikt nigdy nie kierował wyborem jego tematów badawczych. A Darwin nie zawsze informował, nawet przyjaciół, czym się zajmuje. Obawiał się, że wielu nie zrozumie jego poglądów i tak ostatecznie było. Poglądy ewolucyjne mają jakąś zdolność irytowania pewnych ludzi, podkopują chyba ich samoocenę. Tak jest nawet dzisiaj, półtora wieku temu w Anglii nie było lepiej, zwłaszcza że Darwin był gentlemanem i nie chciał uchodzić za jakiegoś rewolucjonistę, co to biega z bombą po ulicach. Kościół anglikański zrośnięty był z klasami rządzącymi, większość jego profesorów w Cambridge stanowili duchowni. „Te wszystkie przyczyny razem wzięte złożyły się na cierpliwość w rozważaniu i rozmyślaniu przez lata całe nad jakimś nie wyjaśnionym problemem. O ile mogę sądzić, nie mam skłonności do ślepego naśladowania bliźnich”. Nie miał. Wiktoriański gentleman powinien wyrobić sobie własny pogląd. Ostatecznie ten cichy, codzienny upór i spokojne rozważanie racji za i przeciw własnym pomysłom, gromadzenie faktów, ciągłe układanie ich w logiczną całość pozwoliły mu napisać – po dwudziestu latach zastanawiania się i kilku szkicach – O powstawaniu gatunków. Jak to kiedyś śpiewał Sting: „Be yourself no matter what they say”.

Cytaty Darwina: przeł. S. Skowron, Autobiografia.

Dodaj komentarz